piątek, 5 lipca 2013

2. Two

Czułam, że się ruszałam. Otworzyłam oczy i powoli zaczęłam się rozglądać. Byłam w samochodzie. Miałam zapięte pasy i skute ręce, więc nie miałam jak uciec. Samochód poruszał się szybko, ale nie przekraczał zbyt mocno ograniczeni prędkości. Znowu zamrugałam przez co wróciła mi ostrość obrazu. Zacisnął i rozluźnił szczękę. Jego usta były różowe. Wyglądały na miękkie i... Całuśne. Miał ładny nos i najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Były nie do opisania. Nie chodziło o kolor, ale o to, co się w nich kryło. Widziałam w nich ból i gniew. Znałam go kiedyś. Znałam go.
- Przestań się na mnie patrzeć, Addison - nakazał. Nie zamierzałam słuchać kogoś, kogo nie znam.
- Kim jesteś i skąd znasz moje imię? - zapytałam. Zaśmiał się.
- Wiem, że wiesz mi jestem Addison, ale jeśli chcesz grać mogę grać z Tobą - jego głos był gruby i przerażający. Nie wiedziałam, co się ze mną stanie. Skręcił na stację benzynową.
- Po co tu jedziemy skoro masz wystarczająco dużo gazu?
Zignorował moje pytanie i pochylił się. Był tak blisko mnie, że czułam, jak jego usta ocierają się o moje. Spojrzałam prosto w jego kawowo-brązowe oczy. Czułam że coś mi się przypomina.


*flashback*

Siedem lat wcześniej...

- Jasey, zaczekaj
Biegł w stronę naszej kryjówki. Nasi rodzice zabierali nas do Kanady każdego lata. Jason i ja zbudowaliśmy domek na drzewie kilka lat temu. On nadal biegł w tym samym tempie. Walczył o utrzymanie się w nim, był taki szybki.
- Jasey - jęknęłam próbując dogonić rywala. Położyłam ręce na kolanach próbując złapać oddech.
- Mówiłam Ci, że masz poczekać - skrzywiłam się. Zaśmiał się.
- Przykro mi, że nie biegam w tempie ślimaka - powiedział pewny siebie.
- Nie jestem aż taka powolna - protestowałam. Kontynuował chichotanie.
- Właź do środka
Weszliśmy po drabinie, aby dostać się do naszego domku na drzewie.
Otworzył drzwi gdy tylko się do nich dostał. W naszym domku znajdowało się biurko, łóżko, mini lodówka, krzesła beanbag*, Xbox360** do gry i Wii***. Wszystko to było napędzane przez prądnice****. Położyłam się na łóżku, w czasie kiedy Jason opadł na workowy fotel. Złapał kontroler i zaczął grać w swoją grę. Zazwyczaj spędzaliśmy tu czas na rozmowie, ale nie byliśmy już tak blisko jak kiedyś i nigdy nie będziemy.
Właśnie skończyliśmy nasz pierwszy rok szkoły średniej. Jason był najpopularniejszym chłopakiem w szkole, gdyż wszystkie dziewczyny uważały, że jest uroczy. Także byłam popularna, ale także zazdrosna o te wszystkie dziewczyny z który flirtował i o wszystkie dziewczyny, które go lubiły. Jason nie był moim chłopakiem, więc nie mogłam sprzeciwiać się wszystkim dziewczyną, z którymi się umawiał. Wcześniej to robiłam, dlatego nie jesteśmy już tak blisko jak kiedyś.
- Jasey, nadal jesteś na mnie wściekły?
Przerwał grę, wzdychając.
- Nie bardzo, ale po prostu chcę wiedzieć, czemu tak bardzo zależy Ci na tym, bym nie umawiał się z tymi wszystkimi dziewczynami. To nie Twoja sprawa.
Spojrzałam w dół na moje palce i zaczęłam się nimi bawić. Westchnęłam.
- Jason, lubię Cię bardziej, niż jako tylko przyjaciela
Zrobiło się cicho. W końcu, spojrzałam na niego.
Stal pochylony nade mną. Jego kawowo-brązowe oczy spojrzały na mnie.
- Tez Cię lubię, Addison.
Poczułam się zawstydzona.
- Naprawdę?
Skinął głową i usiadł na łóżku obok mnie.

- Myślę, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie.

Zarumieniłam się, przez co wyglądałam jak pomidor.
- Jesteś moją na zawsze, dobrze Addie?
Spojrzałam na niego.
- Dobrze
Pocałował mnie w policzek. To sprawiło że czułam, jak mój żołądek wariuje.

*koniec flashbacku*


- Jasey... - wyszeptałam. Uśmiechnął się krzywo i usunął przestrzeń pomiędzy nami, delikatnie całując moje usta. To on, to był mój Jason. Czułam jak moje usta drżą a w brzuchu pojawiają się motylki. Mówili wczorajszej nocy nazwisko Jasona w wiadomościach. Jason którego znałam nie skrzywdziłby muchy, chyba że próbował skrzywdzić mnie. Wiem, że Jason nie chciałby mnie uderzyć, a potem zabrałby mnie stąd. Zaczęłam odciągać się od pocałunku, ale ujął moją twarz tak blisko, ze nie miałam jak tego zrobić. Zaczynałam czuć się nieswojo.
- Jason, przestań
On nie przestawał mnie całować. Skończyłam oddawać mu pocałunek.
- Pocałuj mnie - nakazał.
Pokręciłam głową ze strachem. Jeśli Jason był w stanie mnie porwać, to nie zawaha się, by mnie zranić. Miała racje, gdyż jego dłoń weszła w kontakt z moim policzkiem. Moje włosy opadły na dół po bokach. Czułam ogień na policzku. Łzy otaczały moje oczy. Jego za to były czarne i złe.
- Addison, kocham Cię, ale musisz nauczyć się szacunku do mnie w prosty lub przykry sposób. Rób, co mówię - nakazał przez zaciśnięte zęby. Przestraszona skinęłam głową. Poprawił moje włosy, które spadły po obu stronach mojej głowy.
- Kocham Cię Addison - cmoknął mnie w usta.
- Też Cię kocham, Jason - wypowiedziałam ze strachem.
- Mam na myśli to, co powiedziałem przed laty jako dziecko. Jesteś moja i na zawsze będziesz - samochód ruszył ponownie. Odwróciłam się patrząc przez okno. On nie był moim Jaseyem. To był Jason McCann, przywódca gangu i bombowiec. Był potworem.


* Chodzi o takie fotele workowe, w środku wypełnione takimi kólkami
** Konsola do gry.
*** - || -
**** Urządzenie przekształcające energię mechaniczną w energię elektryczną



____________________________________________

Więc, tak jak mówiłam, mamy drugi rozdział.
Bożebożebożebożeboże.
Jason, co ty robisz?

JAK TY MOGŁEŚ JĄ UDERZYĆ, DRANIU?
Nienawidzę go.
A wy, co sądzicie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz