czwartek, 4 lipca 2013

0. Prologue

- Jasey, przestań – zachichotałam gdy Jason łaskotał mnie po bokach. Byliśmy w parku, zawsze tak bywaliśmy. Mieliśmy 12 lat, park był najlepszym miejscem do odwiedzania. Uśmiechnął się porażająco a jego palce nadal się poruszały, łaskocząc mnie po bokach.

- Powiedz „Kocham Jasona McCanna bardziej niż cokolwiek na świecie”

Zachichotałam.
Moje boki zaczęły boleć od bycia tak bardzo łaskotanymi.
- Kocham Cię Jasonie MacCannie bardziej niż cokolwiek na świecie
Skończył mnie łaskotać. Ból ściskał moje boki, nadal chichotałam.
- Wyścig do huśtawki – wstałam i strzepnęłam trawę z dala od moich moich spodni. Pobiegłam do huśtawek.  Jason był szybszy niż ja, ale zawsze dawał mi wygrać.
- Jason, popchnij mnie wyżej – zachichotałam. Jason popchnął mnie na huśtawce. Słończe zaczynało zachodzić. Jason i ja mieliśmy być w domu zanim włączy się oświetlenie uliczne.
- Jasey, robi się późno, może powinniśmy iść do domu – zeskoczyłam z huśtawki.
- Ok – podszedł do mnie. Trzymał mnie za rękę przeplatając palce z moimi. Jason był moim chłopakiem. Był najlepszym człowiekiem na świecie. Kochałam go bardziej niż cokolwiek innego. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy. Nasi rodzice byli przyjaciółmi i tak się poznaliśmy. Byliśmy nierozłączni od dnia, w którym się spotkaliśmy.
Szliśmy ramię w ramię w dół ulicy.
- Jasey, wyjdziemy razem za mąż? – zapytałam z nadzieją, on uśmiechnął się krzywo.
- Tak, będziemy razem na zawsze – skręciliśmy w róg znajdujący się na naszej ulicy. Wszędzie byli policjanci. Byli w domu Jasona.
- Jasey, co się dzieje? – stałam się zmartwiona.
Żółta taśma była wokół jego domu, a tłum ludzi chodził naokoło budynku. Moja mama rozmawiała z policją w moim domu.
- Zapytajmy moja mamę – pobiegliśmy do mojego domy, który był naprzeciwko jego.
- Mamo, dlaczego Ci wszyscy policjanci są w naszym domu?
Mama spojrzała na Jasona z oczami pełnymi smutku.
- Jason, możesz pójść ze mną? – zapytał policjant. Jason spojrzał na mnie, a potem na policjanta. Puścił moją rękę i podszedł do niego. Mama owinęła mnie w ciasnym uścisku. Nie rozumiałam, co się dzieję.
Wtedy usłyszałam to. To był Jason. Moja matka puściła mnie. Usłyszałam odgłos okrzyków Jasona. Nigdy nie słyszałam wcześniej jego krzyku. Nie rozumiałam, dlaczego był smutny, dopóki nie zobaczyłam ciał przewożonych na noszach. Rodzice Jasona zmarli.



Deszcz walił w okno. Patrzyłam na nie bez celu. Jason miał mnie opuścić. Gyd jego rodzice zmarli, musiał iść mieszkać do ciotki i do wuja, którzy mieszkają w Las Vegas. Ostatnio widziałam go na pogrzebie jego rodziców, a było to prawie tydzień temu. Szedł pożegnać mnie. Czułam się tak smutno i samotnie.

Spojrzałam w okno czekając na niego aż tu przyjdzie. Widziałam jak nieznany samochód zatrzymał się. Jason wysiadł z auta. Uśmiechnął się ożywiając mnie. Podeszłam do drzwi, otwierając je.

- Jasey
Przyciągnął mnie do uścisku.
- Będzie mi Ciebie brakowało – wymamrotałam przez łzy spływające mi po twarzy.

- Ja będę tęsknić bardziej – odsunął się – Obiecaj mi, że zawsze będzie moja.

Skinęłam głową.

- Będę Twoja na zawsze, obiecuję
Pochylił się i umieścił pocałunek na moich ustach. Odsunął się. Klakson zatrąbił wskazując, że ma się spieszyć.
- Zadzwonię do Ciebie. Kocham Cię
- Też Cię kocham
Odszedł wsiadając do samochodu i pozostawiając mnie. Położyłam palec na ustach. Jason nigdy wcześniej mnie nie pocałował. Czułam mrowienie. Patrzyłam jak samochód rozpęsza się na ulicy, aż zniknął z pola widzenia.
Przekonałam samą siebie, że to nie był koniec. Jason obiecał, że będziemy razem na zawsze, a ja mu wierzyłam. To nie był koniec.



Czekałam dni, tygodnie, miesiące. Nigdy nie zadzwonił, nie wysłał sms’a, nie napisał. Zapomniał o mnie. Zamykałam się w swoim pokoju i płakałam godzinami po pierwszych kilku miesiącach, ale potem mi minęło. Zapomniałam o Jasonie. Stał się odległym wspomnieniem. Był kimś, o kim starałam się nie myśleć. Nie pamiętam obietnicy którą złożył gdy miał 12 lat. On nigdy nie zapomniał o czym myślał, gdy mówił, że jestem jego.


________________________________________



Więc, oto za nami pierwszy krok - prolog :) Przeczytałam parę rozdziałów tego ff i jest świetne, naprawdę. Warto czytać c:



+ przepraszam jeśli ktoś tłumaczy już to fanfiction, ale nie mogłam znaleźć tłumaczenia. Przykro mi też, ale nie skończę tego tłumaczyć, ponieważ przetłumaczyłam już go trochę i szkoda mi mojego czasu. Dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz